poniedziałek, 30 czerwca 2014

INSANITY - pierwsze starcie

Jakoś na początku poprzedniego tygodnia przypomniało mi się hasło "insanity", które zasłyszałam parę miesięcy temu od znajomego. Wtedy nie byłam jeszcze na swoim "fit etapie", więc jednym uchem wpadło a drugim wypadło, ale teraz, gdy wciąż szukam nowych treningowych wrażeń, każdą nową opcję biorę pod nóż :) Około wtorku przewertowałam więc internet w poszukiwaniu opinii na temat tego mega intensywnego treningu, wyoglądałam miliony zdjęć efektów i na maxa nakręciłam się na to wyzwanie!
Ale ponieważ lubię ruszać z nowymi działaniami od początku nowego tygodnia, dopiero dziś podjęłam się pierwszego, wyczekanego TYLE DNI wyzwania :)
Moje pierwsze wrażenie - Shaun T to morderca! Ale tego właśnie potrzebowałam - pot, ból, mój własny krzyk i próba pokonania własnych słabości. Ok, dałam radę, najgorsze jest to, że był to tylko fit test trwający zaledwie 25 minut, a od jutra będzie tylko gorzej! Ale ale, nie po to zaczęłam, żeby zaraz się poddać - co to, to nie!


Uch! Jest już prawie druga w nocy, jakąś godzinę temu skończyłam fit test, a do tej pory czuję palące uda!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

chlebek zawsze spoko...

... pod warunkiem, że zrobiony samemu! Od jakiegoś roku raz w tygodniu praktykujemy samodzielne wypiekanie chleba. Jest to tradycyjny wypiek na zakwasie, z pełnoziarnistej mąki, z mnóstwem błonnika i przeróżnych ziarenek w środku - pyszny!


Generalnie staram się nie jeść pieczywa codziennie, ale zdrowymi kanapeczkami z własnego, pachnącego chlebka raz na jakiś czas nie pogardzę :)


Energia rozpiera mnie dziś strasznie, nie wiem czy to dzięki cudownej, letniej pogodzie i 22 stopniom, czy to przez ogromniastą kawę, którą uraczył mnie dziś kolega z pracy... w każdym razie niedługo fajrant i śmigam na siłownię :)
Trochę mam ostatnio zmartwień, ale też sporo radości, a przez te skrajne emocje również mętlik w głowie... Ciężko w takim stanie skupić się na czymkolwiek, podjąć dobre decyzje, cieszyć się życiem. Pora więc skupić się na sobie, dostarczyć sobie odrobinę radości, dać upust energii i wyładować emocje - siłownia definitywnie wskazana!

Pozraaawiaaam - Maciejkowa

środa, 18 czerwca 2014

perfect wednesday!

Środa to dla mnie taka "niedziela normalnego wyjadacza chleba", to mój drugi i ostatni dzień wolny w tygodniu, bo już jutro, w czwartek zaczynam kolejny tydzień pracy. Środa to też jedyny wspólny dzień wolny z Love, więc co tydzień staramy się spędzać go wyjątkowo.
Dziś pogoda przeszła moje najśmielsze oczekiwania: 23 stopnie!!! Wybraliśmy się więc na dłuuugi spacer po dublińskim Phoenix Parku, było cudnie! Słońce, śpiew ptaków, zapach lata w powietrzu, jak niewiele potrzeba mi do pełni szczęścia - zaledwie jakieś 12 kilometrów marszu w pełnym słońcu :)


Pozdrawiam ciepło - Maciejkowa

wtorek, 17 czerwca 2014

menu inspiracje - śniadanie

Kiedyś, jeszcze zanim zaczęłam choćby planować jakiekolwiek fit działania mające na celu poprawę mojego wyglądu, samopoczucia i co najważniejsze - samooceny, najbardziej przerażała mnie rezygnacja z ulubionych posiłków i redukcja ich objętości. Byłam wówczas przekonana, że chcąc zrzucić kilka zbędnych kilogramów, trzeba żywić się "karmą dla chomików", popijać ją wodą i nie jeść po 18ej. I nawet, gdyby miało to przynieść niesamowite rezultaty, w głowie kołatała mi zawsze myśl, że "nawet jeśli" uda mi się schudnąć, to przecież jak wrócę do "normalnego" jedzenia, zaraz przyjdzie efekt jojo i cały wysiłek pójdzie psu w dupę. Teraz jestem znacznie mądrzejsza, udowodniłam samej sobie, że można osiągnąć upragniony cel bez wyrzeczeń i rezygnacji ze smakołyków oraz (co najważniejsze) bez głodzenia się i wyjaławiania organizmu. Mało tego - odkryłam tak duże bogactwo nowych smaków, że już nie wyobrażam sobie pójścia do fast fooda na frytki czy hot doga, bo najnormalniej w świecie mi to już nie smakuje :)
Być może wśród Was są osoby, które wciąż myślą podobnie ja jak kiedyś i szukają bodźca, motywacji inspiracji? Oto mój cykl propozycji na pełnowartościowe posiłki, które są zdrową alternatywą dla klasycznego systemu żywienia:

cz. I
- ŚNIADANIA -

u mnie o poranku zazwyczaj króluje owsianka - uwielbiam ją za to, że robi się są w 5 minut i mimo, że baza jest zawsze taka sama, dzięki różnorodnej kombinacji ulubionych dodatków każdego dnia może zyskać nowy wymiar:


1. owsianka z orzechami, suszoną żurawiną i borówkami
2. owsianka z mango, jagodami goji i spiruliną
3. owsianka z pestkami słonecznika, suszonymi morelami i śliwkami, polana sokiem malinowym
4. owsianka z nektarynką i otrębami żytnimi
5. owsianka z jagodami goji i borówkami
6. owsianka z otrębami pszennymi, wiórkami kokosowymi i melonem honeydew

ale żeby nie było że żywię się samą owsianką, tutaj inne śniadaniowe wariacje:


1. wafle ryżowe z serkiem twarogowym, pomidorkami i pestkami dyni + kawa inka z mlekiem
2. naleśniki z mąki kukurydzianej z jogurtem naturalnym i borówkami
3. omlet z otrębami pszennymi z jogurtem i czekoladowymi kuleczkami (niezbyt fit) + kawa inka
4. zielony omlet ze spiruliną polany jogurtem naturalnym, z czerwonym bananem i borówkami
5. naleśniki z mąki kukurydzianej z bananem + melon honeydew
6. pieczywo chrupkie z serkiem, szynką i pomidorkami + kawa inka

No i gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że tak wyglądają śniadania osoby, która stara się zrzucić parę kilo, w życiu bym nie uwierzyła - przygotowanie takich cudnych posiłków zajmuje max 15 minut (czyli nie więcej niż usmażenie jajecznicy na boczku), są przepyszne, energetyczne, sycą na długo, a jedyne czego potrzebujemy do ich wykonania to kilka prostych składników i odrobina wyobraźni :)

Pozdrawiam ciepło!

P.S: dziś byłam na pierwszych zajęciach z Zumby - ale power!!! rewelacja, wyskakałam się za wszystkie czasy, pot ciekł mi po plecach i łydkach, a po treningu burak nie schodził mi z twarzy dobrą godzinę :) dziś pierwszy dzień, więc byłam trochę onieśmielona w grupie, która już się znała, a ja nie nadążałam z krokami które pozostałe osoby już wykonywały płynnie, ale co tam - misja spełniona, za tydzień idę tam znów! :D

poniedziałek, 16 czerwca 2014

przeżyjmy to jeszcze raz - powakacyjny bilans :)

Bo żeby nie było, że tylko się na tej Sycylii prażyłam w słońcu i leniuchowałam, co to to nie! Mam na to niezbity dowód:


Po sześciu dniach wycieczki objazdowej zatrzymaliśmy się na cztery noce w pięknej willi z basenem i mini siłownią - to był mój raj! A więc nie było mowy o próżnowaniu, skoro wreszcie miałam na wyciągnięcie ręki to, czego nie mam do dyspozycji w domu - poranne cardio na rowerku, wieczorne treningi siłowe z ciężarami, a w ciągu dnia pływanie i hasanie po plaży (na ostatnim zdjęciu moja niewydarzona "gwiazda").
Przy takiej ilości ruchu nie narobiły mi złego ani pizza, ani makaron, ani buły z oliwą, ani też lody, bo przecież być we Włoszech i tego nie spróbować to grzech niewybaczalny! Z wakacji wróciłam z dokładnie tą samą wagą co przed wyjazdem, mimo że popuściłam sobie troszkę pasa i nie ograniczałam się kulinarnie. Jupi!

wtorek, 10 czerwca 2014

i po wakacjach...

Oj, udały mi się wakacje, było wspaniale! Przywiozłam z Sycylii całą masę zdjęć, miłych wspomnień i kulinarnych oraz artystycznych inspiracji :)
Miejsca przepiękne, cudowne widoki, słońce, ciepełko, morze, plaże, niesamowita architektura i przepyszne jedzenie!
No, ale nie ukrywam, że po tych 10 dniach spędzonych na obczyźnie z przyjemnością wróciłam do mojego łóżka, mojej kuchni, moich zwyczajów i przyzwyczajeń :)
Teraz, że świeżą porcją sił i odświeżonym zapałem wracam do codzienności, regularnych posiłków i treningów, bo wakacje strasznie rozleniwiają :)



wtorek, 3 czerwca 2014

wakaaacjeee!!!

Nareszcie upragniony, wyczekany urlop! Już od kilku dni jeżdżę sobie po Sycylii i rewelacyjnie się bawię :) Tak bardzo brakowało mi wypoczynku, ale oczywiście aktywnego! Wrażeniami podzielę się po powrocie, baaaj!