środa, 30 lipca 2014

gofrowe szaleństwo!

No po prostu obok TEJ gofrownicy znalezionej w Lidlu nie mogłam przejść obojętnie :)
Gofry nierozerwalnie kojarzą mi się z latem, a że lato mamy przepiękne, już dwa razy popełniłam gofrowe szaleństwo. O dziwo, obie próby, choć eksperymentalne (moje własne modyfikacje kilku przepisów znalezionych w sieci), wyszły koncertowo!


GOFRY TWAROGOWE:

100g twarogu,
1 jajko
2 łyżki mąki żytniej
łyżka cukru waniliowego
łyżka oleju kokosowego
łyżeczka proszku do pieczenia
pół szklanki mleka

Blendujemy wszystko razem i pieczemy kilka minut, aż będą złociste i chrupiące :)
To taka zdrowsza i bardziej dietetyczna wersja standardowych gofrów, smakują oryginalnie, delikatnie serkowo :) Z konfiturą jeżynową i szklanką zimnego mleka - niebo w gębie! :)

A teraz pora na trening, jupi!

piątek, 11 lipca 2014

ekspresowe wakacje - Manchester!

Lubię miejsce, gdzie obecnie żyję, czuję się tu dobrze, komfortowo i bezpiecznie, jednak raz na jakiś czas dobrze robi mi zmiana otoczenia. Chociażby jak tym razem, zaledwie na dwa dni. Czasami po prostu muszę pooddychać innym powietrzem, zobaczyć coś nowego, poszukać inspiracji i naładować akumulatory na potem.
Wtorek - pobudka o 3:30 - oł nooooł! Szybkie ogarnięcie się, kanapka z marmoladą z cebuli (ostatnie odkrycie ze sklepu ze zdrowa żywnością - polecam!) buty, plecak, podróż taksówką na lotnisko.

super tuesday:


1. w oczekiwaniu na lot
2 i 3. mega śniadanie, które powaliło mnie na łopatki - słodkie gofry z jajecznicą, smażonym bekonem, borówkami i syropem klonowym - niebo w gębie!!!
4 i 5. zakupy na wesoło :)
6. woda truskawkowo-miętowa, do tego była jeszcze sałatka z avocado i wołowiną, ale zniknęła zanim zrobiłam zdjęcie.
7. wakacje wakacjami, ale trening musi być! Insanity w pokoju hotelowym - też spoko!

perfect wednesday:


1. śniadanie w hostelu - musli z owocami i jogurtem i croissant na ciepło z dżemem - o tak!
2. widok z okna pokoju na Wheel of Manchester - lepiej być nie mogło :)
3. no, tu sobie zaszalałam (taki cheat meal po obiedzie, tak rzadko to robię że aż prawie wcale, więc ten jeden raz mi się po prostu należał!) fondue czekoladowe + marschmallowsy i owoce, o fuuu! jakie dooobreee! aż mnie zemdliło, ale dałam radę :)
4. coctail Serengheti Sunset w knajpce o "wdzięcznej" nazwie Tusk :P
5. lotnisko w Manchester - przepiękne!
6. 23:15 lecę :)
7. około pierwszej w nocy jestem w domu, zmęczona i niewyspana, ale Insanity musi być!

No, dwa dni beztroski, szwędania się po mieście, ciekawych spotkań i wrażeń za mną, pozostało tylko zmęczenie, które nie wiem kiedy wreszcie odeśpię :) Ale przynajmniej mój artystyczny głód został na trochę zaspokojony - siedzę i wariuję, wciąż wymyślam nowe rozwiązania i projekty. Tylko czemu doba ma tylko 24 godziny?

Pozdrawiam ciepłooo - Maciejkowa :)

niedziela, 6 lipca 2014

kapuśniaczek :)

Właśnie ugotowałam swój pierwszy w życiu, eksperymentalny, dietetyczny kapuśniak i... jestem wniebowzięta! Dokładek nie ma końca :)


No i jak niewiele mi czasem do szczęścia potrzeba :)


czwartek, 3 lipca 2014

menu inspiracje - znów śniadanie

Jestem absolutną fetyszystką śniadań :) Lubię swój codzienny, poranny rytuał w kuchni, przegląd zapasów i żonglowanie składnikami. Przygotowanie śniadania to takie moje 10 minut, kiedy prawie że z niczego (ale z dbałością nie tylko o walory smakowe, ale również wizualne) wyczarowuję sobie zdrowy, pełnowartościowy posiłek, niejednokrotnie samą siebie zaskakując :) Poza ukochanymi owsiankami, o których pisałam ostatnio, często robię też przeróżne wariacje omletopodobne :) Omlety robię zazwyczaj z dwóch jaj i smażę na oleju kokosowym pod przykryciem, z obu stron. Podaję z tym, co akurat mam pod ręką, a ponieważ lubię mieć w kuchni spore pole manewru, za każdym razem wychodzi mi inna wariacja.
Oto kilka moich propozycji, a nuż przydadzą się komuś na rano:


Omlet z mąki kukurydzianej, z serkiem twarogowym, gruszką i borówkami + kawa Inka z mlekiem.


Omlet z mąki migdałowej, z masłem z pestek dyni, serkiem twarogowym, orzeszkami piniowymi i migdałami + zielona herbata.


Omlet z otrębami żytnimi, z jogurtem greckim, malinami i płatkami migdałowymi + kawa Inka z mlekiem.


Omlet  z mąki kukurydzianej, z serkiem wiejskim, borówkami i płatkami migdałowymi.

Dobranoc! - Maciejkowa

środa, 2 lipca 2014

boli, pali, piecze... ale i tak jest super!

No, muszę przyznać, że Insanity daje mi w kość - łydki i pośladki bolą przy najlżejszym ruchu, ale satysfakcja z dnia na dzień coraz większa! Jest pot, jest ból, jest moc! I efekty też będą :)
Wczoraj miałam cudowny, słoneczny wolny dzień. Zaczęło się tak:


Po treningu i obowiązkowym prysznicu wybrałam się na zakupy życia - bo w życiu nie spodziewałam się, że kiedykolwiek kupię sobie spodnie w rozmiarze S! Teraz shopping to czysta przyjemność, kiedy zgubi się tu i ówdzie trochę zbędnej masy, to nawet w najzwyklejszym t-shircie wygląda się jak milion dolców :)


Zdjęcie numer 1: moje potreningowe jedzonko - kanapuchy ze świeżą bazylią, fetą i pomidorkami cherry + gotowana kukurydza baby :)
2: idealnie dopasowane spodnie w rozmiarze S :)
3: kubek do noszenia smoothies do pracy, znaleziony na jarmarku cudów przy kasie w penneysie (niestety nie było innych kolorów, ale cena 2,50 rekompensuje mi ten drobny minus)
4: sushi w promieniach słońca - czy może być lepiej?

Dzisiejszy trening też już zaliczony, teraz staram się jak najmniej eksploatować i jak najbardziej oszczędzać moje palące mięśnie...

Miłego wieczoru! - Maciejkowa

wtorek, 1 lipca 2014

początek kolejnego miesiąca - czas na bilans

Nooo, bo pod tym względem trochę zaniedbałam sprawę, ale już nadrabiam zaległości :)
Czerwiec mogę sobie spokojnie zaliczyć na piątkę z plusem, moje poranne ważenie jest tego najlepszym potwierdzeniem - kolejne półtora kilo w dół, jupi!
Jedzonko - idealnie! Zdrowe odżywianie weszło mi w nawyk do tego stopnia, że nawet jakbym chciała zjeść coś shitowego, to zupełnie nie mam pomysłu co też mogłoby to być :) Zorganizowałam sobie swoją kuchnię na tyle mądrze, że w każdej chwili jestem w stanie przygotować coś pysznego i zdrowego zarazem w max 30 minut (zrobię o tym niedługo osobny post).
Treningi - bardzo dobrze! Nie piszę, że idealnie, bo muszę popracować jeszcze nad swoją kondycją, ale jestem na dobrej drodze:) W dalszym ciągu aktywność fizyczna sprawia mi ogromną przyjemność, a rezultaty które na sobie widzę tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że było warto! A co najważniejsze - treningi dodają mi nie tylko siły w sensie fizycznym, sprawiają też, że czuję się również silniejsza psychicznie i więcej jestem w stanie znieść.
Efekty - niesamowite, aż sama nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje! Już teraz jestem swoją osobistą superbohaterką, chociaż jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa (i chyba nie zamierzam tego zrobić nigdy). Napięta skóra, coraz mniej tkanki tłuszczowej w najbardziej problematycznych miejscach (boczki, brzuch, uda), bardziej "zbite" ciało. Mój brzuch zaczyna być twardy jak głaz i jak dobrze się napnę to pod kołderką tłuszczyku mogę wyczuć nieśmiały mini kaloryferek :)
To zabawne, że kiedy 5 miesięcy temu zaczynałam mój fit lifestyle, słabo w siebie wierzyłam i generalnie nie nastawiałam się na jakieś super efekty, tłumacząc się tym, że skoro nawet te 12 lat temu, będąc szczuplutką nastolatką nigdy nie miałam płaskiego brzucha, to tym bardziej w tym wieku nie jestem w stanie tego osiągnąć. Bzduuura, bzduuura! :) Jeszcze z miesiąc-dwa i zaskoczę samą siebie ponownie!
Tymczasem muszę zrobić czystkę w szafie i zorganizować jakiś shopping, bo okazało się, że większość ubrań które mam są na mnie sporo za duże i zaczynam w nich wyglądać komicznie. Ale ale - znienawidzone kiedyś zakupy teraz są dla mnie czystą przyjemnością, więc korzystając z dnia wolnego z radością przebiegnę się dzisiaj po sklepach :)
Ok, no to czas na fotki poglądowe:


Wczoraj późnym wieczorem zaczęłam 63-dniowe wyzwanie Insanity. Mój organizm trochę się zbuntował, bo w środku nocy obudziły mnie mdłości, a potem nie mogłam zasnąć, ale mam nadzieję że to tylko pierwsza reakcja na coś nowego i już po dzisiejszym treningu zacznę się już płynnie przestawiać na bardziej intensywną aktywność.
Ok, śniadaniowa kaszka manna z borówkami już chyba strawiona, więc pora na trening! Uch!

Cudownego wtorku! - Maciejkowa