poniedziałek, 30 czerwca 2014

INSANITY - pierwsze starcie

Jakoś na początku poprzedniego tygodnia przypomniało mi się hasło "insanity", które zasłyszałam parę miesięcy temu od znajomego. Wtedy nie byłam jeszcze na swoim "fit etapie", więc jednym uchem wpadło a drugim wypadło, ale teraz, gdy wciąż szukam nowych treningowych wrażeń, każdą nową opcję biorę pod nóż :) Około wtorku przewertowałam więc internet w poszukiwaniu opinii na temat tego mega intensywnego treningu, wyoglądałam miliony zdjęć efektów i na maxa nakręciłam się na to wyzwanie!
Ale ponieważ lubię ruszać z nowymi działaniami od początku nowego tygodnia, dopiero dziś podjęłam się pierwszego, wyczekanego TYLE DNI wyzwania :)
Moje pierwsze wrażenie - Shaun T to morderca! Ale tego właśnie potrzebowałam - pot, ból, mój własny krzyk i próba pokonania własnych słabości. Ok, dałam radę, najgorsze jest to, że był to tylko fit test trwający zaledwie 25 minut, a od jutra będzie tylko gorzej! Ale ale, nie po to zaczęłam, żeby zaraz się poddać - co to, to nie!


Uch! Jest już prawie druga w nocy, jakąś godzinę temu skończyłam fit test, a do tej pory czuję palące uda!

3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki :) Palące uda to cudowne uczucie!!! :) Poproszę Cię jeszcze raz - podrzuciłabyś jakąś stronę/filmiki, gdzie mogę znaleźć te treningi insanity?
    Zapraszam na przepis na ekstra ciasteczka energetyczne :)
    www.eatsmart4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tym treningu, a dokładnie mój brat go próbował. To niestety nie dla mnie, bo mam też aktywność "taneczną", więc treningi tego typu to dla mnie tylko uzupełnienie. Ale musi działac cuda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mam problem z pogodzeniem kilku różnych aktywności, bo chodzę jeszcze na Zumbę i na siłownię, a przy takiej intensywności łatwo się przetrenować.
      Ale spróbować nie zaszkodzi :)

      Usuń