Jakoś na początku poprzedniego tygodnia przypomniało mi się hasło "insanity", które zasłyszałam parę miesięcy temu od znajomego. Wtedy nie byłam jeszcze na swoim "fit etapie", więc jednym uchem wpadło a drugim wypadło, ale teraz, gdy wciąż szukam nowych treningowych wrażeń, każdą nową opcję biorę pod nóż :) Około wtorku przewertowałam więc internet w poszukiwaniu opinii na temat tego mega intensywnego treningu, wyoglądałam miliony zdjęć efektów i na maxa nakręciłam się na to wyzwanie!
Ale ponieważ lubię ruszać z nowymi działaniami od początku nowego tygodnia, dopiero dziś podjęłam się pierwszego, wyczekanego TYLE DNI wyzwania :)
Moje pierwsze wrażenie - Shaun T to morderca! Ale tego właśnie potrzebowałam - pot, ból, mój własny krzyk i próba pokonania własnych słabości. Ok, dałam radę, najgorsze jest to, że był to tylko fit test trwający zaledwie 25 minut, a od jutra będzie tylko gorzej! Ale ale, nie po to zaczęłam, żeby zaraz się poddać - co to, to nie!
Uch! Jest już prawie druga w nocy, jakąś godzinę temu skończyłam fit test, a do tej pory czuję palące uda!
Trzymam kciuki :) Palące uda to cudowne uczucie!!! :) Poproszę Cię jeszcze raz - podrzuciłabyś jakąś stronę/filmiki, gdzie mogę znaleźć te treningi insanity?
OdpowiedzUsuńZapraszam na przepis na ekstra ciasteczka energetyczne :)
www.eatsmart4ever.blogspot.com
Słyszałam o tym treningu, a dokładnie mój brat go próbował. To niestety nie dla mnie, bo mam też aktywność "taneczną", więc treningi tego typu to dla mnie tylko uzupełnienie. Ale musi działac cuda :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie też mam problem z pogodzeniem kilku różnych aktywności, bo chodzę jeszcze na Zumbę i na siłownię, a przy takiej intensywności łatwo się przetrenować.
UsuńAle spróbować nie zaszkodzi :)