poniedziałek, 3 marca 2014

Jak to się zaczęło?

Witam serdecznie tych, którzy jakimś sposobem znaleźli się na moim blogu. Pisanie jest dla mnie terapią i podtrzymaniem się na duchu w trudnej walce o zdrowie i piękno. Być może stanie się inspiracją i motywacją również dla Ciebie!
Zawsze byłam osobą raczej leniwą i słabo zorganizowaną, podatną na pokusy i odpuszczającą sobie wiele. I choć nigdy nie miałam problemów z nadwagą, moje ciało nie wyglądało zbyt apetycznie :/
Podstawowym błędem, który popełniałam było bardzo złe odżywianie, z czego zdałam sobie sprawę stosunkowo niedawno. Polegało ono na tym, że rano jadłam śniadanie, wsiadałam w samochód, jechałam do pracy na minimum 8 godzin, jeśli miałam chwilę czasu wcinałam pączka do kawy z mlekiem i cukrem, a po pracy (czyli po godz. 20ej) zjadałam dobry, solidny obiad w restauracji, czasem popijając go piwem, przed snem coś do pochrupania przy filmie i spać. Nigdy nie miałam skłonności do fast foodów i słodkich czy gazowanych napojów, za to uwielbiałam słodycze. Pod koniec czerwca 2013 roku weszłam na wagę i przeżyłam szok - 65,3kg przy wzroście 168cm to dla mnie stanowczo zbyt wiele! Zaczęłam ograniczać objętość spożywanych posiłków i pić więcej wody, ale niezbyt konsekwentnie.
W lutym tego roku postanowiłam DEFINITYWNIE skończyć z dotychczasowym trybem życia i wziąć się za siebie NA POWAŻNIE!!! Przez ostatnie ileś tam lat podobnych prób podejmowałam wiele, za to nigdy nie byłam tak zdeterminowana i tak ŚWIADOMA jak teraz. Poza tym, mam prawie 27 lat, młodsza już nie będę, więc trzeba się dobrze zakonserwować na lata :)

No to START!

Moja zmiana zaczęła się 2 lutego, poranne ważenie wykazało 63,5kg.
1. dwa/trzy duże posiłki zastąpiłam 5 mniejszymi, bogatymi w wartości odżywcze, lekkostrawne i łatwo przyswajalne przez organizm.
2. odstawiłam cukier na rzecz miodu (w wyjątkowych sytuacjach), zrezygnowałam również z soli (odkryłam naturalny smak potraw!).
3. urozmaiciłam dietę w warzywa i owoce, które wcześniej były u mnie produktami spożywanymi sporadycznie, oraz orzechy.
4. zaczęłam ćwiczyć codziennie wieczorem 30-40 minut, wyszukiwałam treningi na youtubie lub po prostu podnosiłam ciężarki lub robiłam brzuszki w rytm muzyki.
5. wraz z chłopakami z pracy zapisałam się na siłownię, gdzie chodziliśmy razem 2 razy w tygodniu (bieżnia, rowerek, stepper).

EFEKTY: Wczoraj minął równiutki miesiąc mojego "nowego życia" - czuję się świetnie! Moja waga spadła niewiele (62,2kg), ale najprawdopodobniej jest to spowodowane rozbudowaniem tkanki mięśniowej, która jest znacznie cięższa niż tkanka tłuszczowa.
Zauważyłam jednak duże zmiany - skóra jest napięta, gładka, mam znacznie mniej cellulitu! Moje włosy są miękkie, odżywione, zdrowe!
Choć nie jest łatwo, czuję satysfakcję z ćwiczeń, potu i zakwasów, wciąż mam ochotę na więcej! Choć nigdy nie kieruję się modą, trendami i nie lubię przereklamowanych akcji, w tym miesiącu planuję wypróbować trening Ewy Chodakowskiej :) Mam zamiar ćwiczyć Skalpel 5 razy w tygodniu + 2 razy siłownia - zobaczymy co z tego wyjdzie :)


P.S: dla wiarygodności efektów następnym razem postaram się wrzucić jakąś fotkę poglądową :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz